W maju tego roku Marek Kaliszuk, znany aktor filmowy, teatralny i wokalista odegrał bardzo ważną rolę w życiu osoby walczącej z nowotworem krwi - został dawcą krwiotwórczych komórek macierzystych. Do bazy potencjalnych dawców szpiku Fundacji DKMS zarejestrował się 9 lat temu, podczas jednej z akcji, zorganizowanej z udziałem artystów. Nie spodziewał się wtedy, że kiedyś przyjdzie moment, w którym czyjeś życie będzie zależało od jego decyzji. Aktor pokazał w swoich mediach społecznościowych dzień pobrania, by uświadomić innych w jak prosty sposób można komuś pomóc. Donacja odbyła się w niezwykle ważnym czasie, ponieważ w już za kilka dni, 28 maja, obchodzić będziemy Światowy Dzień Walki z Nowotworami Krwi.
Życiowa rola Marka Kaliszuka
Gdy telefon zadzwonił po kilku latach, nie dowierzałem. Po uświadomieniu sobie jak wiele mogę zrobić dla kogoś, dla kogo moja decyzja jest jedyną szansą na dalsze życie, miałem ciarki, ogarnęło mnie wzruszenie i poczucie misji, którą po prostu muszę wykonać. Czy miałem wątpliwości? Miałem, ale wynikały one głównie z niewiedzy. Nie miałem świadomości na czym to wszystko będzie dokładnie polegało. Zastanawiałem się, czy na pewno będzie to bezpieczne dla mnie i czy muszę się liczyć z jakimś dyskomfortem lub bólem. Taki naturalny lęk przed nieznanym. Dziś wiem, że nie było się czego bać. Wiem też, że każdy potencjalny dawca musi podejść do tematu niezwykle poważnie i odpowiedzialnie. Jeśli mówimy A, to musimy powiedzieć też B. Pamiętajmy, że w tej sytuacji życie biorcy jest w rękach dawcy - i to dosłownie! –
mówi Marek Kaliszuk.
Wtedy już wiedział, że ma WIELKĄ MISJĘ do spełnienia!
Jeśli chodzi o moje samopoczucie w czasie przyjmowania czynnika wzrostu, w dniu pobrania i po wszystkim, towarzyszyło mi uczucie zmęczenia i sporo spałem. W drugiej dobie bolał mnie kręgosłup, ale te objawy zniknęły po zażyciu leków przeciwbólowych. Oczywiście najlepiej wspominam dzień pobrania. To jest atomowa mieszanka emocji, której nie da się opisać i porównać z niczym innym - trochę strachu, dużo adrenaliny, mnóstwo nadziei, radości i chyba dumy lub poczucia spełnienia. Ale to naprawdę NIC, kiedy wiesz, że oddajesz cząstkę siebie, aby ocalić komuś życie. Po tygodniu od pobrania komórek macierzystych wróciłem do pełnej aktywności i normalnego funkcjonowania. Obecnie czuję się bardzo dobrze!
Zachęcam wszystkich do zarejestrowania się, bo kiedy czyjeś życie znajdzie się w Twoich rękach, nie zatrzymuj go dla siebie. Podziel się tym, co najcenniejsze i zostań dawcą krwiotwórczych komórek macierzystych!
– dodaje aktor.